A no witanko :)
Mam już troszke latek i nazywam się Dusiek. Teraz mam 21 miesięcy i 1 tydzień. No więc skoro rok ma 12 miesięcy, to mam rok 9 miesięcy i tydzień. Moja pani zwie się Dorota. Pamiętam dzień kiedy po mnie przyszła. Z kolegami siedzieliśmy w małym akwarium. Mówili na mnie inny bo byłem strasznie włochaty i z płaskim pyszczkiem. Od razu Dorota z mamą przyszła nas pooglądać. Zwróciłem jej szczególną uwagę, lecz chyba wolała jakiegoś ,,normalnego" królika. Mamie Doroty bardzo się spodobałem i wzięły mnie. Nagle pani zapakowała mnie do kartonu. Dalej pamiętam tylko to, że troche mną telepało i czułem świeże powietrze. Karton został otworzony w jakimś dziwnym miejscu. Wiem teraz, że to był samochód.
Bardzo się bałem, byłem młody, nie chciałem być jeszcze odłączany od moich przyjaciół.
Gdy dotarliśmy do domu mojej pańci puściła mnie na łóżko. Urządziła mieszkanko i mnie tam włożyła. Na początku nie chciałem wyskakiwać z klatki, bałem się. Pańcia myślała, że nie umiem więc podstawiła mi drabinkę. Na drugi dzień wzięła mnie na łóżko gdzie przyznam się, potocznie mówiąc oblałem jej łóżko. Pańcia nie miała mi tego za złe.
Nie będe się tu dużo rozpisywać. Trcohę nie ufam ludziom,. Wiem, że pańcia mnie kocha, choć czasami nie udaje jej się mną dobrze zaopiekować. Uwielbiam jak mnie głaszcze po nosku albo daje po sobie skakać. Fajnie jak sie ze mną bawi. Podejrzewam że nie wie jak.